Szałas potu na pierwszy jesienny nów

okolice Łodzi

1 - 2 października 2016 r.



W majową pełnię, spotkaliśmy się po raz pierwszy na szałasie potu w nowym miejscu, u Joasi w okolicach Szadku. Pisałem o tym tu. Szałas ten był bardzo udany. Dlatego postanowiłem, aby przy następnej okazji wrócić w to miejsce.
Okazja taka pojawiła się w bardzo szczególnym momencie. 1 października wypadał pierwszy jesienny nów. Tak się składa, że w tym samym czasie kończył się cały cykl numerologiczny i rozpoczynał się nowy. Był to idealny moment na to, aby pożegnać się z tym, co już jest nam niepotrzebne, oczyścić się i z nową energią wejść w nowy, pierwszy rok numerologiczny.
Nasze spotkanie rozpoczęliśmy około godz. 17.00. Na początku zebraliśmy się w powitalnym kręgu. Po przywołaniu czterech kierunków i zapoznaniu się zabraliśmy się za budowę szałasu.


Teren naszych działań


Powitalny krąg


Początek prac przy budowie szałasu potu


Prace przygotowawcze"

Pogoda dopisywała. Było słonecznie i jak na tę porę roku dość ciepło. Patyków do budowy szałasu mieliśmy pod dostatkiem. Kamienie też były na miejscu, więc z budową uwinęliśmy się bardzo szybko.


Budujemy kopczyk


Kopczyk na przedmioty mocy gotowy


Budowa konstrukcji do szałasu potu


Przykrywamy szałas kocami

Gdy się ściemniło, rozpaliliśmy ognisko. Zebraliśmy się wokół niego w kręgu i każdy wrzucił do niego wszystkie te rzeczy, które albo wiązały się z czymś już niepotrzebnym, albo to symbolizowały. Wrzucaliśmy do ognia stary i już nieaktualne mapy, stare fotografie, na których były uwidocznione nasze już nieaktualne sympatie, stare listy i inne pamiątki, które co prawda czasami wiązały się z miłymi wspomnieniami, ale w tej chwili były bardziej powodem do smutku.
Staliśmy w milczeniu wokół ogniska i patrzyliśmy, jak ogień pochłaniał te wszystkie rzeczy. Z wielką ulgą odeszliśmy od dogasającego ogniska i udaliśmy się w stronę szałasu, po to, aby rozpalić inne ognisko i tym samym rozpocząć coś nowego.


Palimy stare i już niepotrzebne mapy i pamiątki


Ognisko do szałasu potu

Sam szałas był dość gorący. Gdy wychodziliśmy z szałasu, witały nas z daleka głośne porykiwania jeleni, które w tym czasie miały swoje rykowisko. Jeleń jest moim zwierzęciem mocy i już dał mi o sobie znać w bardzo szczególnych dla mnie momentach w życiu. Tym razem też zrozumiałem to, co mi chciał powiedzieć.
Jeszcze tylko krótka kąpiel pod prysznicem z węża ogrodowego i suszenie się przy ognisku przy dziękach bębnów i grzechotek. Po wysuszeniu się udaliśmy się do domu, gdzie zasiedliśmy do po szałasowej kolacji.


Widok szałasu następnego dnia


Pożegnalny krąg

Nazajutrz rozebraliśmy szałas i uporządkowaliśmy teren. Zrobiliśmy pożegnalny krąg i opowiedzieliśmy sobie o swoich wrażeniach. Następnie wysłaliśmy orły i już na samo zakończenie zrobiliśmy krąg pożegnalno-przytulankowy.
Tym samym, podziękowawszy sobie nawzajem, pełni radości i entuzjazmu rozjechaliśmy się do swoich domów.
Bardzo dziękuję gospodyni tego miejsca, za miłe przyjęcie i stworzenie idealnej atmosfery, a wszystkim uczestnikom za wasze towarzystwo i wasz wkład w to wszystko, co się zadziało!
Sława!


© FHU "Magnetoit" projekt Magnetoit