Zakop się do ziemi, doznaj działania
czterech żywiołów i przebudź swoją moc.
Warsztaty Twardej Ścieżki
Zawady k. Częstochowy
14.08. - 19.08. 2018 r.
Kolejny raz przyjechaliśmy do Ośrodka Harcerskiego w Zawadach k. Kłobucka na warsztaty Twardej Ścieżki. Miejsce to sprzyja takim działaniom. Jest tam las, rzeka i duży teren, po którym możemy się poruszać.Tym razem były to sześciodniowe, bardzo intensywne warsztaty.
Pogoda ponownie bardzo nam sprzyjała. Jak na sierpień nie było za gorąco. Noce były dość ciepłe.
Tak jak na poprzednich warsztatach w Zawadach, na warsztatach było kilku stałych bywalców. Przyjechało też kilka nowych osób.
Dzień pierwszy - wtorek 14 sierpnia.
Nasze warsztaty rozpoczęliśmy od powitalnej kolacji. Ponieważ uczestnicy warsztatów zjeżdżali się na miejsce do późna w nocy, powitalny krąg przełożyliśmy na następny dzień.
Widok na ośrodek
Dzień drugi - środa 15 sierpnia.
Po śniadaniu zebraliśmy się w kręgu. Omówiliśmy tam program naszych warsztatów, oraz zapoznaliśmy się ze sobą. Następnie zabraliśmy się za przygotowanie terenu do naszych działań. Zaznaczyliśmy nasz teren sznurkiem i wstążkami, które symbolizowały cztery kierunki, skosiliśmy trawę, która po ostatnim koszeniu w poprzednim roku szybko odrosła i oczyściliśmy teren z innych przedmiotów, które mogły by nam przeszkadzać w naszych działaniach.
Powitalny krąg
Przygotowanie terenu
Przygotowanie terenu do działań
Przygotowanie terenu do naszych działań zajęło nam trochę czasu. Na ten dzień było przewidziane chodzenie po ogniu, które miało się odbyć wieczorem. Mieliśmy więc trochę czasu na to, aby zająć się budową konstrukcji do szałasu potu, która była nam potrzebna następnego dnia.
Budujemy szałas potu
Budujemy szałas potu
Już prawie gotowe
Konstrukcja szałasu potu gotowa
Po zbudowaniu konstrukcji do szałasu potu, zajęliśmy się przygotowaniami do wieczornego chodzenia po ogniu. Jedną z praktyk był marsz transowy. Robiliśmy też ćwiczenia na przełamanie naszego lęku. Wszystko to miało nam pomóc w czasie przejścia po ścieżce ognia.
Marsz transowy
Rozpalamy ognisko do chodzenia po ogniu
Gdy już zaczęło się ściemniać, rozpaliliśmy ognisko do chodzenia po ogniu. W czasie gdy ogień się palił, tańczyliśmy przy ogniu grając na bębnach i grzechotkach.
Przy ognisku
Przy ognisku
Ścieżka ognia
Pora na przejście po rozżarzonych węglach
Było już dość ciemno, gdy weszliśmy na ścieżkę ognia. Ogień okazał się być dla nas łaskawy. Większość osób czuła lekkie ciepło w stopy. Działania przy ogniu zakończyliśmy około północy. Kilka osób zostało przy ogniu aż do samego rana.
Dzień trzeci - czwartek 16 sierpnia.
Od samego rana zaczęliśmy przygotowania do wieczornych ceremonii. Konstrukcja szałasu potu była już zbudowana. Zostało nam tylko wykopanie grobów i ich urządzenie.
Ziemia była piaszczysta, więc bardzo szybko uporaliśmy się z kopaniem. Trochę więcej czasu zajęły nam prace wykończeniowe. Musieliśmy znaleźć odpowiednią ilość patyków, które tworzyły rusztowanie pod sufit w naszych grobach. Do zrobienia był też system wentylacji.
Zaczynamy kopać groby
Kopanie w trakcie
Konstrukcja grobu prawie gotowa
Wszystko jest już gotowe
Zaraz po kolacji udaliśmy się na plac naszych działań. Do zbudowania było jeszcze ognisko. Drewno i kamienie też były na miejscu, więc bardzo szybko zbudowaliśmy ognisko i gdy zaczęło robić się ciemno, rozpaliliśmy ognisko. Gdy zrobiło się już całkiem ciemno weszliśmy do szałasu.
Budujemy ognisko do szałasu potu
Rozpalamy ogień
Szałas potu który robię przed wejściem do grobów pozwala na przygotowanie odpowiedniego stanu umysłu, który później bardzo się przydaje, gdy już jesteśmy zakopani w ziemi.
Po wyjściu z szałasu kilka osób weszło do pobliskiej rzeki, aby się trochę ochłodzić. Po wyjściu z rzeki na chwilę grzaliśmy się przy ognisku.
Po chwili kto już był gotowy, udawał się w stronę swojego grobu wraz z pomocnikiem, który przykrył grób kawałkiem materiału i przysypał wejście ziemią. Na kilka minut przed północą wszyscy byli już w swoich grobach.
Noc była dość ciepła. Co jakiś czas ktoś wychodził ze swojego grobu i dołączał do kręgu osób siedzących przy ognisku. Noc szybko zleciała i gdy już było widno, większość osób wyszła już ze swoich grobów i oczekiwała na pozostałych przy ognisku. Ci którzy jeszcze byli w środku, po chwili też do nas dołączyli.
Gdy już wszyscy wyszli ze swoich grobów, udaliśmy się do domków na krótki nocleg.
Dzień czwarty - piątek 17 sierpnia.
Po kilku godzinach snu zjedliśmy śniadanie i wróciliśmy na teren naszych działań. Zakopaliśmy swoje groby i przez kilka godzin "rozmawialiśmy z ogniem". Praktyki te trwały cały dzień aż do kolacji.
Po kolacji zebraliśmy się w świetlicy, gdzie odbyła się ceremonia kakao. Po wypiciu kakao zrobiliśmy krótki wieczorek przytulankowy, po czym poszliśmy spać.
Ceremonia kakao
Dzień piąty - sobota 18 sierpnia.
Po śniadaniu zabraliśmy się za diady komunikacyjne, które zajęły nam całe przedpołudnie. Po południu robiliśmy inne praktyki, mające na celu poszerzenie świadomości i popatrzenie na siebie, na innych i na cały otaczający nas świat z całkiem innej perspektywy.
Tego dnia mieliśmy jeszcze w planie wieczorny szałas potu. Konstrukcja do szałasu była już gotowa. Pozostało nam tylko zbudować ognisko i przykryć szałas kocami. Tradycyjnie po szałasie większość jego uczestników wybrało się w stronę pobliskiej rzeki, po to aby się ochłodzić po szałasie.
Po szałasie kilka osób zostało przy ognisku prawie do samego rana.
Przygotowania do diad kimunikacyjnych
Prace przy szałasie
Za chwilę rozpalamy ogień
Grzejemy kamienie do szałasu potu
Dzień szósty - niedziela 19 sierpnia.
W niedzielę po śniadaniu rozebraliśmy szałas potu i uporządkowaliśmy teren na którym odbyły się nasze działania. Przyszedł czas na wypuszczenie orłów i na podsumowanie warsztatów.
Szałas potu następnego dnia
Rozbieramy szałas
Pożegnalny krąg
Pora na pożegnanie
Około godziny 14 zjedliśmy obiad, po czym po pożegnaniu się rozjechaliśmy się do swoich domów.
Warsztaty były bardzo intensywne zarówno ze względu na dużą ilość odbytych praktyk, jak też ich bardzo mocnego działania.
Warsztaty to nie tylko praktyki, ale też kontakt z innymi uczestnikami, którzy są w swoich procesach i nasze relacje z nimi mogą nam bardzo dużo powiedzieć o nas samych i o tym jak reagujemy na otaczający nas świat.
Dlatego z założenia czas warsztatów, jest to czas na "wyciąganie wilka (swoich demonów) z lasu i zmierzenie się z nimi. Może to czasem bardzo boleć, ale często jest to nam bardzo potrzebne do tego, aby coś zrozumieć, coś przerobić, coś puścić i iść dalej.
Czasami trzeba dużej świadomości, aby wyciągnąć z tego wszystkiego odpowiednie wnioski.
Dlatego chciałbym bardzo podziękować wszystkim uczestnikom tych warsztatów za ich wkład i zaangażowanie w to co się zadziało.
Sława!
Jeszcze rzut oka na ośrodek i okolicę i wyjeżdżamy
Rzeka Liswarta
Został pusty plac po naszych działaniach.
Co po warsztatach piszą ich uczestnicy:
Wróciłam do pisania - i to jest jednym z kardynalnych dowodów na to jak działają warsztaty. W zeszłym roku poddałam się, bo pomimo tego, że stworzyłam 5 powieści (bardzo dobrze ocenianych przez fachowców), nikt nie chce wydać debiutu pisarce w moim wieku. Dawano mi to czasami odczuć w bardzo pokrętny sposób i straciłam na takiej zabawie 3 lata.
Dzisiaj mam to już w nosie. Zaczęłam nowy tekst, bo kocham pisać, a reszta ułoży się tak jak ma się ułożyć.
Joanna.
© "Magnetoit" projekt Magnetoit