Wyprawa do Miejsc Mocy w okolicach Ślęży
i Warsztaty Twardej Ścieżki
Krasków k. Świdnicy
22 - 25 września 2016 r.
W długi majowy weekend odbyła się już piąta wyprawa do miejsc mocy położonych w okolicach Ślęży. Bardzo przyjemnie jest w tych miejscach w czasie kiedy cała przyroda budzi się do życia. Jesienne wyprawy też mają swój urok. Ponieważ nie byliśmy w tych miejscach w okresie jesiennym już 2 lata, to postanowiliśmy wybrać się tam właśnie teraz.
Nasze spotkanie rozpoczęliśmy w czwartek 22 września około godz. 18.00. Tak jak poprzednio nasza baza znajdowała się w Marcinowicach.
W piątek z samego rana na śniadanie zrobiliśmy moją "firmową jajecznicę". Zaraz po śniadaniu wybraliśmy się na Ślężę.

Jedzenie przyrządzane z uśmiechem smakuje lepiej

W drodze na Ślężę

Piramida

Na tle "elfowego lasu"
Pogoda dopisywała. Było słonecznie i dość ciepło. Idąc na szczyt Ślęży, wiele razy zbaczaliśmy trochę z drogi. Naszym oczom ukazywały się przedziwne formy skalane, mała piramida i różne odcienie lasu.

Na szczycie Ślęży

Przy niedźwiedziu
Na szczycie tradycyjnie zrobiliśmy sobie kilka zdjęć. Tym razem było tam prawie pusto. Kilka osób siedziało na ławkach. Dwaj mężczyźni palili ognisko.
Wstąpiliśmy na chwilę do schroniska, gdzie wypiliśmy kawę, po czym wybraliśmy się w dalszą drogę. Zeszliśmy około 300 m w dół, aby zobaczyć źródełko, które wypływa prawie z samego szczytu Ślęży. W tym roku było dość sucho, więc źródełko było ledwie widoczne.
Na drogę powrotną wybraliśmy tym razem inny szlak niż ten, którym wyszliśmy do góry. Wróciliśmy więc na szczyt i udaliśmy się w stronę starej wieży widokowej.

Przy źródełku na szczycie Ślęży

Na wieży widokowej

Widok z wieży widokowej

Medytacja pośród skał
Na wieży widokowej ostatni raz byliśmy 5 lat temu w czasie moich pierwszych warsztatów, które odbywały się w okolicach Ślęży. Z tego, co pamiętam, wieży była wtedy w dość kiepskim stanie. Przechodząc teraz obok wieży, zauważyliśmy, że została ona wyremontowana. Postanowiliśmy wejść na jej szczyt. Po wyjściu na szczyt naszym oczom ukazał się piękny widok na całą okolicę. Na szczycie było dość zimno, więc po chwili udaliśmy się w dalszą drogę.
Przechodziliśmy przez bardzo ciekawe miejsca. Las mienił się różnymi odcieniami. Ciekawe formy skalne otaczały ścieżkę, po której schodziliśmy w dół. W jednym miejscu pośród skał zatrzymaliśmy się na krótką medytację.

Przechodzimy przez ciemny las

Ścieżka przez ciemny las

Widok na szczyt Ślęży

Nasza ekipa na tle Ślęży i Raduni
Po zejściu ze Ślęży udaliśmy się do Marcinowic na obiad. Po drodze zrobiliśmy sobie krótką przerwę na sesję zdjęciową na tle Ślęży i Raduni.
Po obiedzie wybraliśmy się do kopalni kwarcu w Kraskowie. Ryszard Walczak właściciel kopalni, najpierw poprowadził nas specjalną "oczyszczającą drogą", a następnie opowiedział nam bardzo szczegółowo o tym miejscu. Siedząc przy studni z energetyczną wodą, mieliśmy okazję pić ją w trakcie słuchania opowieści o historii jej odkrycia i o jej wręcz cudownych właściwościach.

Pan Ryszard Walczak opowiada o kopalni

Pijemy energetyczną wodę z kopalni
Gdy się ściemniło, wybraliśmy się w drogę powrotną do naszej bazy w Marcinowicach.
Po kolacji czekało nas jeszcze kilka atrakcji. Jedną z nich był koncert na misach, gongach, bębnach i innych instrumentach, który zagrała dla nas Wiola Ostasiewicz.

Wiola Ostasiewicz zaczyna koncert

Rozmowy w kręgu
Po koncercie Wioli rozmawialiśmy chwilę w kręgu. Atrakcji jak do tej pory było całkiem sporo, więc było o czym rozmawiać.
Dzień zakończyliśmy wieczorkiem przytulankowym, który zakończył się w późnych godzinach nocnych.
Następnego dnia, zaraz po śniadaniu, wybraliśmy się na Radunię. Naszą wspinaczkę zaczęliśmy z parkingu położonego na przełęczy Tąpadła. Szliśmy niebieskim szlakiem, który był bardzo łagodny. Słoneczna pogoda sprawiła to, że szło się bardzo przyjemnie. Widoki, które mieliśmy na trasie naszej wędrówki, często wprawiały nas w zachwyt. Na Raduni spędziliśmy kilkanaście minut. Zrobiliśmy tam krótką medytację przy grzechotce, po czym zeszliśmy w dół. Tym razem schodziliśmy bardzo stromym szlakiem.

W drodze na Radunię - w tle ślęża

Na szczycie Raduni
Zejście z góry i powrót do naszej bazy w Marcinowicach zajął nam około godziny. Po obiedzie ponownie udaliśmy się do kopalni kwarcu w Kraskowie.
Na sobotni wieczór zaplanowaliśmy szałas potu. Tym razem zbudowaliśmy go bliżej rzeki w miejscu, które było porośnięte trawą. Grunt w tym miejscu nie był tak bardzo twardy, jak na środku kopalni przy jeziorku, więc kopanie dołka na kamienie i wybicie otworów na patyki było mniej pracochłonne.

Tu będzie stał szałas potu

Budujemy szałas potu

Konstrukcja szałasu prawie gotowa

Szałas i kopczyk gotowe

Rozpalamy ogień

Zdjęcie grupowe
Do szałasu weszliśmy po zmroku. Oczywiście stałym punktem programu była orzeźwiająca kąpiel w stawku, który jest napełniony energetyczną wodą. Po wyjściu z wody jeszcze długo grzaliśmy się przy ognisku, grając na bębnach i grzechotkach. Było już około północy, kiedy wróciliśmy do Marcinowic.
Niedzielny poranek przywitał nas piękną słoneczną pogodą. Aura sprzyjała do tego, aby wyjść z domu i zjeść śniadanie w ogrodzie. Po śniadaniu udaliśmy się na krótko do kopalni w Kraskowie. Rozebraliśmy szałas, uporządkowaliśmy teren i nabraliśmy do butelek wody ze źródła.

Śniadanie na trawie

Rozmowy po śniadaniu

Pożegnalny krąg